Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi endriu68 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 160138.20 kilometrów w tym 33.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy endriu68.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:2000.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:97:34
Średnia prędkość:20.50 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:76.92 km i 3h 45m
Więcej statystyk
  • DST 60.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 21.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

18.06

Wtorek, 18 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 0




  • DST 135.00km
  • Czas 05:45
  • VAVG 23.48km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 9

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

Ostatni dzień wycieczki planujemy wcześnie ruszyć. Ale ciężko było się zerwać. Krzysiek dzwonił,ze w Lublinie potężna burza . Umyliśmy się w 0,5 l. wody i płasko drogą pojechaliśmy na Solec. Ruch prawie zerowy- pogoda słoneczna, wody idzie sporo mimo wieczornego nawodnienia.
Na promie rodak z Calgary, wesoło biega i wszystko go cieszy, robi foty. W Bełżycach przypadkowo zgraliśmy się Pawłem=loginem, który mimo swej małomówności-"z reguły"- jest człowiekiem wesołym i towarzyskim, i tak we trzech dojechaliśmy do domu.




  • DST 194.00km
  • Czas 09:50
  • VAVG 19.73km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 8

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

Ósmego dnia Kris ma chęć odbić na Lublin i pojechać na "strzała"do domu. Ja z Jackiem stwierdzamy ,ze nie dalibyśmy rady i trzymamy się planu.
Z Krzyśkiem żegnamy się w Koszycach i nawiązujemy połączenia telefoniczne co 3 godziny- by wspierać się wzajemnie.
W świętokrzyskim jedziemy bocznymi drogami, czasem trafia się polny odcinek (do przejechania).
W Wiślicy czuć historię Polski. Przejeżdżamy okolice Doliny Nidy. W Pińczowie obiadek i do Górna w miarę płasko. Długie podjazdy na Św. Katarzynę, przepiękne widoczki świętokrzyskie i jesteśmy w Wąchocku.
Ostatnia "zielona" noc wypada( 50 metrów za skórą z dzika) wśród choinek i chmary komarów.
Spać tam- strachu nie ma, bo chrapanie Jacka odstraszy i dzikiego zwierza.




  • DST 140.00km
  • Czas 07:55
  • VAVG 17.68km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 7

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0


Siódmego dnia wyprawy w piątek jedziemy podziękować królowej Podhala za pogodę i siły.
Niestety kościół jest pełen (msza), a my krępujemy się w naszych kolarskich strojach przeciskać się do "Matki". Przed Rabką mega zjazd (20%-na znaku), nogi się trzęsą , ale sprowadzać nie wypada.
W Zębie-Stochach, Kamila nie spotkaliśmy i w Kasinie Wielkiej Justynki, też nie ujrzeliśmy. Tereny złotej biegaczki wymarzone dla kolarzy, spragnionych zjazdów i podjazdów (-był przed nami jakiś spory wyścig).
Okolice Bochni, Brzeska, pełne śladów pompy z nieba. Z trudem znajdujemy obozowisko na ściernisku, koło torów kolei żelaznej.




  • DST 185.00km
  • Czas 09:50
  • VAVG 18.81km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 6- "dookołaTatr"

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0


Czwartek 13-go przywitał nas mgłą. Od razu ruszyliśmy na Słowację, bez zwiedzania Niedzicy i trójwymiarowego malowidła.
Górol pedzioł nom, co za godzine mgły już nie bydzie- i tak się stało.
Podjeżdżając ciągle w górę widać było watahy Romów z siekierami , a wioska Vyborna- całe ich skupisko. Droga fajna, nie ruchliwa. Na podjazdach naprawdę szło się zmęczyć. Pogoda wspaniała i" pikne widocki, że hej". Sporo rowerzystów i kolarzy. My z przyczepką i sakwami byliśmy ewenementem i budziliśmy politowanie. A ja co wam powiem, to wam powiem- było piknie nawet z bagażem 25 kg.
W Liptowskim Mikulasie dowiadujemy się do czego służą megafony przy ulicach- reklama i muzyczka zachęcająca do odjazdu.
za Vyzne Matasovce, serpentyny i podjazd wydaję się nie skończyć. Też daliśmy radę - tyle ,że z wodą było krucho- przy samotnym zabudowaniu gospodyni mnie podratowała, a Kris ratował się wodą z "potocku".
W Chochołowie jesteśmy dumni z siebie, a zachwyt nad pejzażem jest nie do opisania.
Kwaterujemy się w Dzianiszu- opowiodom ,że mom śwagra z tund i krzesno łopuszca nom cyne na 25. (lubię to gwarę i tych prostych, wspaniałych ludzi).
Po kolacji i nawodnieniu padam z nóg.




  • DST 81.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 19.44km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 5

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

W środę miał być lajcik (50 km.), przed objazdem Tatr, (nadłożyliśmy jeszcze 30 km).
Do wycieczki dodana była Szczawnica, przy "nawrotce" na Krościenko zaczepił mnie sam Michał-Diablo,kolo z RL(jaki ten świat mały), który spędzał miodowy miesiąc z żoną Moniką.
Po sympatycznym spotkaniu zwiedziliśmy Czorsztyn-ruiny. Nocleg w Sromowcach Wyżnych.




  • DST 139.00km
  • Czas 07:25
  • VAVG 18.74km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 4

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

Po nocnym nawodnieniu wyruszamy o 7 atakować Beskid Niski. Paweł pojechał na Jasło, a my "czej", powolutku, wspinaliśmy się i zjeżdżali, zdobywając Huculszczyznę, Łemkowszczyznę.
Przed Krynicą, bodajże w Banicy nie opodal Izby (za kościołem) był najbardziej stromy podjazd z całej wyprawy. Stając na pedałach, zaciskając "implanty", ledwo , ledwo uporaliśmy się z KP-e i wyjechaliśmy na szczyt. Jacuś odpuścił walkę ze stromizną.
Zastanawialiśmy się co dalej robić. Musieliśmy znaleźć kwaterę i porządnie odpocząć. Tym bardziej ,że zaczęło padać. Krynica -Piwniczna deszczowy odcinek i pierwsze nasze agro. Popraliśmy odzież , a Paweł pisał sms-a z jaką łatwością dojechał PKS-em do Lublina.




  • DST 125.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 17.86km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 3

Poniedziałek, 10 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

Trzeciego dnia wyprawy, gdy tylko zwineliśmy obozowisko i wsiedliśmy na rowery , zaczęło grzmieć i padać. Przeczekaliśmy pioruny i podczas deszczu pojechaliśmy na Solinę. Oj ciężko się jechało. Chwila odsapnięcia na tamie- wspomnienia i "ogień na tłoki".
W Baligrodzie Paweł rzucił się na T-34, jakby był to jego zaginiony czołg.(proste-"aganiok").
Przed miejscowością Serednie Wlk. dróżka była nie pewna (na jednym atlasie była pokazana-na innych jej nie było). Był to spory podjazd na ubitej od śmieciarek polnej drodze. W sumie fajna odskocznia od asfaltów i jadąc 5km/h sakwy nie mogły się tłuc. Później zajefajny zjazd serpentynami do Szczawne (droga remontowana z wahadłem). Widoki wprost przednie. Pojedyncze cerkwie pięknie się komponują z krajobrazem bieszczadzkim. Do Rymanowa łapiemy wiatr w żagle i nadganiamy sporo czasu. Paweł miał nas opuścić na tym etapie , ale nabrał ochoty na jeszcze 1 dzień.
Do Iwonicza sprawnie nam poszło, za Lubatowo w kierunku Dukli -pompa (spory podjazd). Zjazdy i widoki rekompensowały nam wysiłek. Na nocleg wybieramy krzaczory przed Nowym Żmigrodem




  • DST 142.00km
  • Czas 07:15
  • VAVG 19.59km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

"p.w"-dzień 2

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

2 dzień poranna toaleta,szybkie śniadanko. Znajdujemy skrót drogi Korczowa- Medyka- przez Kalników. Przemyśl również omijamy i robimy pauzę na :” restaurację i ubikację” .
Jest upał, pogoda nas wprost rozpieszcza. Jacek -spalony od słońca, a Paweł tez biadoli ,że nie założył rękawiczek i ma czerwone dłonie, a klata- biała, co zauważa onieśmielona kelnerka.
Do Przemyśla, można śmiało powiedzieć nie mieliśmy podjazdów, które nagle się zaczęły. 24 kg.- obciążenia robiło swoje. Zaczęło się pompowanie pod górki. Dla bezpieczeństwa jechaliśmy w sporych odstępach. W Huwnikach decyduję odłożyć podjazd na Kalwarię Pacławską. Bar na regenerację odnajdujemy w Wojtkowej. Stromy podjazd do Ropienki- bez zejścia z roweru- ale widzę ,że koronka 32 jest za słaba na góry. Przydałyby się jeszcze 4 zęby.
Zmieniamy trochę trasę i przez Uherce jedziemy na Myczkowce. Rozbijamy się na "dziko". Jest rzeka- jest porządne mycie.




  • DST 194.00km
  • Czas 08:32
  • VAVG 22.73km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

pagórkowata wyprawa 1 dzień

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0


Ustalając czas "garbatej"wyprawy, zaryzykowałem w pogodę. Na miejscu ustawki niespodziewanie pojawił się Jacek!, Kris i na koniec login- Paweł/ Wszyscy się znaliśmy z Rowerowego Lublina.
Nasz szlak prowadził przez urokliwe okolice Lubelszczyzny:Bychawa-Stara Wieś-Wysokie-Turobin-Radecznica-Tereszpol-Józefów-Wola Obszańska. W Górecku Kościelnym, gdzie była "restauracja-ubikacja", Kris zmieniał hol do swojej naczepy i lekko speszony obawiał się dalszej jazdy.
Biorąc udział w zabawie "zalicz gminę", pokierowałem trasę przez Stary Dzików. Tam w "nieczynnej" cerkwi była kręcona scena z filmu Katyń.(piętrowe łózka stoją tam cały czas i nie dają zapomnieć o "czerwonych mordercach"). Za Lubaczowem "cumujemy na nocleg. Jest ognisko, pogoda i zadaszenie.