Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi endriu68 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 160138.20 kilometrów w tym 33.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy endriu68.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:1744.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:82:37
Średnia prędkość:21.11 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:102.59 km i 4h 51m
Więcej statystyk
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

09/16

Piątek, 30 września 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0




  • DST 23.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 21.56km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

09/16

Czwartek, 29 września 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0




  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

09/16

Środa, 28 września 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0




  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

09/16

Wtorek, 27 września 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0




09/16 powrót z MPP

Czwartek, 22 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 1

wyjazd 21.09 godz.8:00 powrót 22.09 godz.11:00
https://ridewithgps.com/trips/11189975
Z MPP innej opcji nie miałem jak powrót po 2 dniowym odpoczynku, na kołach. Problemem mogła być awaria , kontuzja , deszcz.
Szprychy wymieniłem przy asyście Włóczykija, gorzej było z zapinaniem torby i w ogóle spakowaniem się. Jeszcze nie wiozłem tak i pod tyłkiem, i na sobie. Teraz wiem ,ze plecaka wozić z dużym ciężarem nie warto.
 Będąc w górach i mając umiarkowanie-turystyczna pogodę , odpuściłem jakąkolwiek wędrówkę , czego żałuję .Babiej Góry nie zaliczyłem żadnej więc zostały mi tylko gminy. I to był jeden z powodów by  puścić się samemu w rejs.
Ciężko było .,mżyście. Brak mi było koncepcji z ubraniem , w dodatku waga i na ,i pod sobą, zniechęcała mnie . Najgorszy-górski odcinek , był najlepszym,czasowo, mimo wściekłych aut na kawałku zakopianki i dużego korku przed Mszanną . Po obiedzie u Janosika , za Niepołomicami ,zaczął się całkiem spory odcinek płaskiej drogi. Jechało się super. Tylko szybko zaczęło się ściemniać.
W zasadzie co założyłem na siebie było mokre od plecaka, a nocka miała być zimna  i była.Od Słupi po bezskutecznym szukaniu ciepłego miejsca na sen, siły uchodziły ze mnie co minuta. Jeszce pieski wyskakiwały ni stąd ni zowąd , że żałowałem wszystkich sprośnych kawałów opowiedzianych Kaśce- sorry. W Samborcu był przyjazny przystanek. Po ubraniu się we wszystko suche i zabezpieczeniu rowerka zasnąłem  Obudziła mnie telepawka i jeszcze nocą podążyłem na kawkę i ciepły Orlen w Sandomierzu. Wyglądałem chyba strasznie , bo dziewczyny coraz to pchhi , pchii  , robiły.
Za Wisłą w Annopolu była już  moja kraina. Biłem się z myślami , czy nie brać pociągu z Kraśnika. Wściekłe tiry na tej drodze odgoniły mi te pomysły. Udałem się na Księżomierz i do św. Otylii po cud wodę. Wierzcie, nie - mi zawsze tam pomaga. Rzut beretem jak to się mówi (55km) i jestem w domu . Trwało to prawie 4 godziny. (Spotkałem kolegę jednego , drugiego, focia i ból tyłka to główne przyczyny).
 Na ostatnich 33 km znów wmordewind. Ale dojechałem zadowolony.
Zrealizowałem plan z gminami. Mogłem przewidzieć konieczność snu wcześniej i wyspać się w cieple (błędem była jazda). Ale po spotkaniu na MPP ludzi ze stali i ja się pod hartowałem (obym nie pękł).
 Nie liczyłem ,ze będę miał takie kryzysy w sumie na płaskiej drodze  z powodu braku snu i zimna oraz ciężkiego plecaka.
Urlop wykorzystałem.




09/16

Wtorek, 20 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 0




09/16 maraton północ-południe

Poniedziałek, 19 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 1


https://ridewithgps.com/trips/11189701

       Najgorszym momentem jest dla mnie stres z dojazdem: kupienie biletu, brak miejsca, zamiana miejsc przez podróżnych i cholerne klekotanie żelaznych kół.
Ale co tam , miałem z kim jechać . Norbert W. postanowił spróbować trudnego wyzwania. Jedziemy razem z LBN do Dęblina , tam czekamy na pociąg do Gdyni. Ostatnia przesiadka (3) i jesteśmy prawie na miejscu. Spotkany w ostatniej fazie jazdy kurier taszczył z zadowoleniem swojego rumaka w torbie. Pomysł rewelacyjny.
Na „Helkamp” spotykamy znane i mniej znane osoby. Atmosfera luźna. Jest miło, sympatycznie , a przy tym pogoda rewelacja. Jak by to start był w piątek 16-tego …
Ruszam z Norbim na wycieczkę . jest jeszcze przed 10. Cumujemy na jajecznicę i lokalne piwko. Zaczyna być jeszcze przyjemniej. Widać wokoło , że zjeżdżają się „wariaci” –co chcą na rowerach dojechać z Helu do Zakopanego. Takim rewelacjom , nie daję wiary PAN, jak się okazało Stasio Piórkowski, który próbuję dowiedzieć się jak można tyle jechać….
Śpię na „2” raty, ostatnia troszkę za krótka , bo usilnie chciałem pobyć z kierowniczką, i ludźmi z forum –„de beściekami”.

Godz. 10:00- 17.09.2016

      Czas do startu tak mi szybko schodzi, że ledwo się wyrobiłem z bagażem. Nie brałem plecaka , tylko prawie wsio miałem w torbie pod siodłowej.
Fajna sprawa asysta policji, przez cały półwysep- było bezpieczniej i tak „fachowo”.
Po drodze rowerowej było super, ale troszkę kolizyjnie, bo na ścieżkach 30km/h to dużo ze względu na innych jadących i turystycznie ,i rolkarzy..
Pogoda fajna oprócz upierdliwego wiatru w twarz. Męczył nas bardzo długo.
Pierwszy podjeździk za Żarnowcem pocę się jak mało kiedy. Kaszubskie pagórki nie jednokrotnie dały mi się we znaki. Drogi mało uczęszczane i to była największa zaleta.
Wszyscy jadą  mocno i zatrzymują się w sklepach. Ja jadę w ogonie z nadzieją , ze do Koniecpola na nocleg dojadę.
Taki był plan :pierwsza nocka zerwana, 500 plus w 24 godziny i kima.
Jechałem prawie cały czas sam. Ciemność rozświetlana przez "łysego" była w towarzystwie pirzu –który złapał kapcia i dogonił mnie , jechał też w GMRDP. W nocy na stacji załoga :Wąski, Esemes, Turysta, Rapsik i ( ) raczyła się kawą i hot-dogami. My mieliśmy kolację już po, ale kolejna czarna miała dać moc, a przede wszystkim –nie dać zasnąć.
Rankiem dogonił nas Rapsik, który przestraszył psinę biegnącego i za nami, i za nim (chyba pies chciał pokibicować?). Na śniadaniu pod sklepem jeszcze spotkaliśmy się z Władkiem i Maćkiem (chyba było to 5 spotkanie) Chłopaki pogonili w czwórkę ja odpuściłem mocniejsze kręcenie. I znów zacząłem kręcić sam, coraz to zajeżdżając w krzaczory i poszukiwałem coś ciepłego, konkretnego na ząb. Dogonił mnie Krzysiek Keto z Wiecho i Pawłem K., i ( ), ale oni dopiero myśleli o śniadaniu. Za Skierniewicami zaczęło mżyć i padać. Było na tyle zimno ,ze ciepła strawa to mus. Wiki i Maciek  towarzyszyli mi w barze w Inowłodzi. Przejazd przez Końskie w mżawce pod wiatr, przy tym zajeżdżałem na ni stąd ni zowąd ścieżki green velo (Fajny asfalt- ale jadąc szosą nagle pojawiał się zakaz ruchu rowerów , a ścieżka była na lewo).
Szukałem noclegu na siłę . Miałem kontakt na motel w Koniecpolu i tam zadzwoniłem. Dojechałem na oparach mocy. Dzwonił do mnie pirzu i też skorzystał z tej miejscówy. Motel za 40 PLN-ciepły prysznic. Piękna melodia na apel o 21 i odlatuję w sen. Mam zamiar wstać o 5:00, ale wstecznie wyjeżdżam 6:30. Brak mi było rękawic , które zostawiłem w delikatesach. Tam też miła dziewczyna oddała mi swoją kanapczynę. Dopiero na mecie zguba się odnalazła dzięki Darkowi U.
Poranna mżawka z deszczem, a do tego mgła nie nastawiają mnie optymistycznie . Widok pięknych "orlich zamków" wynagradza stracony czas na regeneracji. Dogania mnie kolega , który jechał całą noc , ma kłopoty z kolanami. Ja swoje owinąłem dodatkową folią (żeby  całkiem nie zmiękły). Mija mnie też pirzu z szybkim Rapsikiem . Po orlich gniazdach można było ciut odpocząć . Piękne okolice Krzeszowic i opowieści pań ze sklepów , jak jechał taki zmarznięty z , aż Helu i jeszcze do Zakopanego, budziły w pewnym momencie niepokój: jak to możliwe dojechać... Jeśli nie można jechać , cza pchać . Tak było pod Makowską, Rdzawką i na Gliczarowie.
Po wmordewindzie, deszczu, najgorsze naszło - była to mgła. Tak duża ,że na szczycie PK9 było bardzo nie bezpiecznie . Zdarzył się też wypadek dwóch ciężarnych aut, i spory korek. Na szczęście mgła na zjeździe w stronę Ludźmierza była dużo mniejsza. Troszkę  strachu na zakopiance i odmierzam czas do końca 26 km - dłuuuuuuuuugie. Nie byłem nigdy na słynnej ściance w Gliczarowie. Teraz mam to za sobą-oczywiście podejście. Wybiorę się tam jeszcze na pewno , ponieważ przy deszczu i mgle widziałem tylko dużo mazai na drodze.
Nie kojarzyłem też Głodówki, więc nie zdawałem sobie sprawy z dość upierdliwego wjazdu.
Powiem na koniec wsio było Ok,  Miłe przywitanie kierowniczki i zastępczyń. Graty z telefonu od ..? Wspólna radość , która jakby nie zmęczenie trwała i trwała.
Serdecznie chciałbym podziękować dziewczynom za duży wkład jaki wniosły w maraton. Ich czas, uśmiechy są tym co napędza takich starych durniów jak jo.

932 km od 10:00 sobota17wrz. do poniedziałku19 wrz. 21:23
Awaria :2 szprychy (czarne dziadostwo, lecą po kolei,chyba zmienię je)
non stop bez odpoczynku 697 km
Czy warto było?-  Tak warto poznać , porozmawiać.,dowiedzieć się od innych sugestii, pożartować .Super wyluzowane towarzystwo, które czekało i na mnie i na jeszcze paru osobliwych kolesi co walczą ze sobą. Miło, miło.Fajna do polecenia impra. Powinna przejść do kolejnych edycji.

https://goo.gl/photos/cjfuSgP3BsdfJA8N6




09/16

Piątek, 16 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 0




  • DST 25.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 25.00km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

09/16

Czwartek, 15 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 0




  • DST 25.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 21.74km/h
  • Sprzęt wielbłąd
  • Aktywność Jazda na rowerze

09/16

Poniedziałek, 12 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 0