Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi endriu68 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 160138.20 kilometrów w tym 33.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy endriu68.bikestats.pl

Archiwum bloga

09/16 powrót z MPP

Czwartek, 22 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 1

wyjazd 21.09 godz.8:00 powrót 22.09 godz.11:00
https://ridewithgps.com/trips/11189975
Z MPP innej opcji nie miałem jak powrót po 2 dniowym odpoczynku, na kołach. Problemem mogła być awaria , kontuzja , deszcz.
Szprychy wymieniłem przy asyście Włóczykija, gorzej było z zapinaniem torby i w ogóle spakowaniem się. Jeszcze nie wiozłem tak i pod tyłkiem, i na sobie. Teraz wiem ,ze plecaka wozić z dużym ciężarem nie warto.
 Będąc w górach i mając umiarkowanie-turystyczna pogodę , odpuściłem jakąkolwiek wędrówkę , czego żałuję .Babiej Góry nie zaliczyłem żadnej więc zostały mi tylko gminy. I to był jeden z powodów by  puścić się samemu w rejs.
Ciężko było .,mżyście. Brak mi było koncepcji z ubraniem , w dodatku waga i na ,i pod sobą, zniechęcała mnie . Najgorszy-górski odcinek , był najlepszym,czasowo, mimo wściekłych aut na kawałku zakopianki i dużego korku przed Mszanną . Po obiedzie u Janosika , za Niepołomicami ,zaczął się całkiem spory odcinek płaskiej drogi. Jechało się super. Tylko szybko zaczęło się ściemniać.
W zasadzie co założyłem na siebie było mokre od plecaka, a nocka miała być zimna  i była.Od Słupi po bezskutecznym szukaniu ciepłego miejsca na sen, siły uchodziły ze mnie co minuta. Jeszce pieski wyskakiwały ni stąd ni zowąd , że żałowałem wszystkich sprośnych kawałów opowiedzianych Kaśce- sorry. W Samborcu był przyjazny przystanek. Po ubraniu się we wszystko suche i zabezpieczeniu rowerka zasnąłem  Obudziła mnie telepawka i jeszcze nocą podążyłem na kawkę i ciepły Orlen w Sandomierzu. Wyglądałem chyba strasznie , bo dziewczyny coraz to pchhi , pchii  , robiły.
Za Wisłą w Annopolu była już  moja kraina. Biłem się z myślami , czy nie brać pociągu z Kraśnika. Wściekłe tiry na tej drodze odgoniły mi te pomysły. Udałem się na Księżomierz i do św. Otylii po cud wodę. Wierzcie, nie - mi zawsze tam pomaga. Rzut beretem jak to się mówi (55km) i jestem w domu . Trwało to prawie 4 godziny. (Spotkałem kolegę jednego , drugiego, focia i ból tyłka to główne przyczyny).
 Na ostatnich 33 km znów wmordewind. Ale dojechałem zadowolony.
Zrealizowałem plan z gminami. Mogłem przewidzieć konieczność snu wcześniej i wyspać się w cieple (błędem była jazda). Ale po spotkaniu na MPP ludzi ze stali i ja się pod hartowałem (obym nie pękł).
 Nie liczyłem ,ze będę miał takie kryzysy w sumie na płaskiej drodze  z powodu braku snu i zimna oraz ciężkiego plecaka.
Urlop wykorzystałem.





Komentarze
Keto
| 17:45 poniedziałek, 26 września 2016 | linkuj Szacun za powrót z maratonu, że też Ci się chciało !!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!