Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi endriu68 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 150835.20 kilometrów w tym 33.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy endriu68.bikestats.pl

Archiwum bloga

06/16 Maraton Podróżnika 2016

Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 07.06.2016 | Komentarze 1

/ Sobota 4-06-16 godz. 8:05  -  Niedziela 5-06-16 godz. 8:38  /

czas brutto 24:33 -      (3:14 postojów)

1 część śladu (znowu coś w garminie źle zrobiłem)
https://ridewithgps.com/trips/9332106

2 część śladu (od pólnocy i krótkiej drzemki, plus powrót w tym samym dniu do LBN)
https://ridewithgps.com/trips/9332134

  Mój "czeci" MP- edycja 2016

Mój trzeci udział w 3 edycji MP, troszkę z dreszczykiem , wskutek przyznania "dzikiej karty".
Udział 10 ziomków (rekord)-brawo MY.
Marjobiker, Rado, Radzik, Kris, Ania, Aqu, Tomstep i ja startowaliśmy na  dystansie 533 km. Login i Cichy Bob na 300km. Z taką ekipą czułem się świetnie. Zresztą wszyscy bez wyjątku  przybyli podróżnicy to ludzie z którymi można... .
Stres przed startem jak to ja , zagłuszałem śmiechem, czyli "głupawką", jak to Philip-son trafnie określił. Nie chcący dostało się przesympatycznemu Gavkowi (który zdenerwował się brakiem guarany)- sorki. I Stormowi , chyba nie do końca świadomego ,że ma w Kozim Grodzie swój FC-wiwat Piszczałka.
Startuję ostrożnie i szukam kogoś by śmiechem się pobudzić- jest Marjucha , ale szybko odpuszcza . Ma szlachetny cel -jazdy w zespole. W sumie dla mnie godni podziwu byli Ci którzy od początku prowadzili grupy jak  m. in. Wilk.
 Ja jadę by nie zostać w tyle i nie być ostatnim. Pierwsze 130km , to szybka jazda ze średnią ponad 31,4 km/h. Na zjazdach "szpek- ja", wyprzedza zupki chińskie (...) , co robić- waga. Gdzieś w lesie jest też Olo- krecik czymię ustaloną strategię , ale jadąc na szpicy stracił troszkę sił. Jechałem w grupie  drugiej , która się rozdzieliła na 3 części  , Wilk swoja trzymał bardzo uważnie i chyba z dyscypliną. Też fajnie się jechało z nim , Kotem , Żubrem (też fan -góralek , ale ja też Górali i Góralek z Podhala) , lunatykiem i jeszcze...  Wąski , który odpuścił chyba sms-y do fanek i krótko zwięźle relacjonował ,:pk1,pk2.... i zainspirował mnie do trasy :Lublin- Lubin przez Lubliniec.
Turysta jak turysta zachwycał się pięknem południa i robił foty , no to go wyprzedziłem , choć na chwilę. Miałem kwadransik rozmowy z emesem, który widać ,że zimę solidnie przepracował na siłowni.  Po około 175km i prawie do końca jadę z Krisem i Tater-em. Trzymając dystans 20-50m ,który mi pasował.
 Pogoda była wręcz wymarzona. Słonko dawało znać -czas do napełnienia bidonów. Pod sklepem zdziwko mnie wzięło jak nas dogonił Hipcio , który walczył z choróbskiem jakimś , czy tez gorączką. Podjazd pod zamczysko , które pierwszy raz widziałem na oczy zaliczyłem z silnie piekącymi od naprężenia mięśniami- wjechałem 34 na 28.
Obsługa na punkcie żywnościowym była super.
Tomstep wylegiwał się od dawna na materacu, a Krzyś zaczął marudzić . Ruszyłem napominając Go.  po kilku km. spotkałem właśnie Tomstepa kończącego kapcia z tajemniczym brodaczem., którzy oczywiście mnie wyprzedzili. Po zjeździe z serpentyn musiałem się cieplej ubrać , a Ów brodaty  to był  Keto , którego poznałem dopiero po głosie. Na dole (304 km.) zebrała się nas grupka 8 osób, chłopaki proponowali wspólną jazdę . Niestety nie dla mnie taka jazda. Znów jadę  z Markiem  i Krzyśkiem, który jest fanem disco polo i chciał się drzymnąć na przystanku , albo zrezygnować.
-Rezygnować małolat nie będziesz , wypłaciłem mu uszala,  drzymnął się  , po czym pojechaliśmy objazdem  Sędziszowa po wodę z kranu , z disco.  Lokersi nawet proponowali na pół literka wspólnego....
W Kolbuszowej zatrzymaliśmy się w Mc D. na kawkę i coś .
Po ruszeniu na rondzie pojawił się Olo z Angelą i jej strzelającym napędem. Głupio było bąka wypuścić przy kobiecie , a po Mc Donalds to mus. Nikt mnie nie uprzedził,że zostali. ,a ja krecika wyprzedziłem( brawo endriu)
Najgorsze chwilę to 4 godzina , okolice San Domingo , jazda po bruku . (zad mój nie mile to wspomina).
Za Opocznem pojawił się widok Św. Krzyża, który zamiast rosnąć , jakby  stał w miejscu. Na finiszu Marek odrywa się ode mnie i Krzysiek też goni byle mnie wyprzedzić (miło , miło), ja  wjechałem 8:38.
 Było super, org, ludziska , bufet , pogoda , mało ruchliwe drogi.
Dzięki wszystkim.
 





Komentarze
4gotten
| 17:04 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Gratulacje!
Zazdroszczę udziału w tej świetnej imprezie.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!